Alfa Romeo. Rok 2014.

"Gra o błotnik" - czyli jak naprawić bez cięcia i spawania.
Nasza Klientka przyjechała do nas z pogiętym i przerysowanym tylnym błotnikiem. Sprawa była na tyle poważna, że kilka
odwiedzonych przez Klientkę zakładów naprawczych jako jedyne wyjście z sytuacji proponowało wycięcie całego elementu
i wspawanie nowego. Przed podjęciem ostatecznej decyzji Właścicielka wraz z autem w jednym kawałku przyjechała do nas.
Pełni optymizmu przystąpiliśmy do działania. Usunęliśmy wgniecenia i wykonaliśmy miejscowe zaprawki, które zabezpieczyły
element karoserii przed korozją. Z bliska jednak nadal wskazywały miejsce wypadku. Pozostało lakierowanie albo ... wilk.
Fani znanego serialu wiedzą o co chodzi :)

Seat. Rok 2014.

Na zdjęciu krater w błotniku seata po zderzeniu - jak się wydaje - z pędzącym z zawrotną prędkością kaloszem, rozmiar 45.
Całe szczęście, że wyhamował podczas wejścia w atmosferę. Właściciela pojazdu naprawa kosztowała 250 zł.

Lexus

1 - Usuwanie wgnieceń przez naszą Panią specjalistkę ds. Lexusów.
2 - Małe, a denerwujące wgniecenia.
3 - I po temacie, wgniecenia usunięte.

Mini

1 - Na górnym zdjęciu widoczne wgniecenia, a na dolnym maska po naprawie.
2 - Demontaż podsufitki w celu usunięcia wgnieceń na dachu.
3 - I gotowe, można odstawić Mini na parking.

 

 

 

 

 

 

A poniżej zdecydowanie trudniejszy przypadek z Mini, tylny błotnik. Ciężkie dojście, trudne ostre wgniecenia. Daliśmy radę :)